Kilka fotek z ostatnich dni.
Różowa wieża i brązowe schody. Leonek układa je chętnie tylko pod warunkiem zaaranżowania ich np. na wystawę aut. Wiem, że to niezbyt zgodne z metodą, ale w tym wypadku wolę czasem odpuścić aby zupełnie nie zniechęcił się do tych zadań.
Powtórka z geografii. Rozpoznawanie kontynentów.
Układanka geograficzna Europa. Pomoc tatusia okazała się niezbędna. Miałam nadzieję, że tego typu puzzle zastąpią nam klasyczne puzzle Montessori, które nadal odstraszają mnie ze względu na cenę i format, który nie jest najłatwiejszy do przechowywania. Te są fajne o tyle, że każdy kraj podobnie jak w puzzlach montessoriańskich jest osobnym elementem (chociaż brakuje konsekwencji, Rosja podzielona jest na dwa kawałki) i łatwo je przechowywać, ponieważ są w klasycznym pudełku. Wykonane też są bardzo przyswoicie, na grubej tekturze.
Ostatnio jedna z fajniejszych naszych gier. Zima. To gra kooperacyjna, a więc nie gramy przeciwko sobie tylko razem, tak aby wspólnie osiągnąć sukces. Całkiem fajna odmiana, chociaż Leonowi nie było łatwo przestawić się na takie zasady.
Zwierzęta wiejskie. Karty trójstopniowe dla Leonka i dopasowywanka dla Rozi.
Ćwiczenia dla małych paluszków.
Klamerkowe klocki konstrukcyjne.
Trochę muzyki.
Dzięki ciągłym katarkom Rozalka pięknie samodzielnie wydmuchuje nos. Może to nic dziwnego, ale Leon nauczył się tego dopiero niedawno, obserwując młodszą siostrę.